Kiedy nadejdzie wiosna, znów zachwycę się pąkami dzikich czereśni.
Białe płatki jak puder, zaplączą się we włosy…
Kot pobiegnie za mną ku radości, a co tam! Niech go nogi niosą!
Sama do siebie się śmieję, że tak mi się rymuje, lecz mimo pandemii zamierzam cieszyć się nadchodzacą wiosną!
***
***
Rzeczywiście czekam już bardzo na te cieplejsze dni…nawet kilka trafiło mi się – Uwaga! – w lutym!
Weekend we Wrocławiu obdarzył nas ( ku miłemu zaskoczeniu), korzystną anomalią pogodową. Nagle poczułam się jakbym była w cieplutkim Rzymie!
Włochy jednak w tym momencie, wydają się być niedościgłym, irracjonalnym planem. To na co mogę liczyć na pewno, to wiosna na wsi!
Tak i to jest ogromna radość!
Nowa aura, nowa, tak zachwycająca pora roku, jest powtarzalną zmianą, której wyglądam! Jest świeżością, faktycznym odrodzeniem nie tylko przyrody, ale i nas samych. Ja tak czuję i widzę to w leśnych strumykach, do których mam tak blisko. Podobnie w pierwszych, maleńkich kwiatuszkach i pobudzonym kocie. Wypatruję też tulipanów i narcyzów, które dosadzałam w zeszłym roku.
…no i te nasze kawki z na tarasie z Rudym…KOCHAM!
***
Rudy zaczaił się na mój kolorowy chłodnik. Do tego kawałek pysznego twarogu i jajo! Pycha!
Poniżej link do przepisu.
Spożywanie posiłków na zewnątrz, sprawia mi ogromną przyjemność. Potęguje to fakt trwającej chyba już z pół roku pory jesienno – zimowej. Miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej!
Ciekawa jestem, czy lubicie takie staropolskie zupy jak chłodnik, bo ja bardzo?! Jeśli macie ochotę na wypróbowanie mojego przepisu to zapraszam tutaj:
https://blueberryhome.pl/chlodnik-ani-na-gorace-dni-i-kto-przeszkadzal-mi-w-tym/
Czekam na to wszystko dookoła, na to NOWE!
… i niech zadzieje się MAGIA.
A.