Kilka informacji dla osób, które lubią chodzić po górach : )
Współautor: Jędrek Głuchowski
1.Parking:
Po zrobieniu niezbędnych zakupów, pozostawiliśmy auto w Bukowinie Tatrzańskiej na parkingu CWiR „RYSY”. Parking jest duży, w dodatku bezpłatny, ale niestety niestrzeżony. Plusem jest to, że znajduje się w pewnej odległości od głównej drogi i zawsze jest tam sporo gości, w związku z czym o auto możemy być spokojni. 700 metrów od parkingu znajduje się przystanek przy ul. Tatrzańskiej(na samym dole skręcamy w lewo)., który dowiezie nas do celu. Moim zdaniem jest to zdecydowanie najlepsze wyjście z kilku powodów. Po pierwsze liczba miejsc parkingowych na Palenicy jest ograniczona (często droga jest zamknięta już o godzinie 10), po drugie parking jest płatny (25zł za dzień), po trzecie jest niestrzeżony. W dodatku w nocy potrafią tam przychodzić niedźwiedzie w celu „przeszukania” parkingowych śmietników. Parę lat temu w schronisku usłyszałem historię o pozostawionym na tylnej szybie auta papierku po Snickersie, co niestety nie skończyło się zbyt dobrze! (dla auta oczywiście !) Podsumowując: dla osób, które wybierają się w Tatry na więcej niż jeden dzień polecam zostawić auto poza Tatrzańskimi parkingami i pod sam TPN dojechać busikiem.
2. Dojście do schroniska:
Tak jak już wspomniałem busem, za około 10 zł/os dojechaliśmy bezpośrednio na Palenice Białczańską. Tam po opłaceniu symbolicznej opłaty za wstęp, przekroczyliśmy szlaban i wreszcie znaleźliśmy się na terenie TPN! Cel na dziś: dojście do Schroniska w Dolinie Pięciu Stawów.
Na początku do pokonania mieliśmy trzy kilometrowy, asfaltowy odcinek drogi.Krótka, aczkolwiek zdecydowanie najmniej lubiana przez nas część trasy. Tłumy ludzi, hałas, widok zmęczonych koni „wciągających” w 30 stopniowym upale ludzi pragnących „zdobyć” Morskie Oko… Nie jest to najprzyjemniejsza forma trekkingu! Do Polany przy Wodogrzmotach Mickiewicza docieramy po około 20 minutach. Skręcamy w prawo na zielony szlak. Koniec asfaltu! Tak na prawdę, dopiero tu zaczyna się czuć klimat Tatr. Teraz godzinka po wąskim dosyć stromym, kamiennym chodniku przez las i dochodzimy do rozwidlenia, w którym mamy do wyboru czarny szlak prowadzący bezpośrednio do „Piątki” lub zielony, troszkę dłuższy przechodzący obok Siklawy. Wybieramy opcję pierwszą (stwierdzamy, że zielonym szlakiem będziemy wracać ostatniego dnia). Podczas trekkingu mogliśmy podziwiać piękną panoramę Orlej Perci! Po ok. 30 minutach, ukazuje się schronisko i Przedni Staw znajdujący się tuż przy nim. Cel osiągnięty! Poszło nam dużo szybciej niż zakładaliśmy.
Szybka decyzja: Świstówka, czy Kozi Wierch? Wyraźnie ze schroniska widzimy tłumy ludzi idących w kierunku Świstówki, co nas zniechęca, w związku z czym wybieramy tę bardziej ambitną opcję.
3.Droga na Kozi Wierch:
Ze schroniska ruszamy niebieskim szlakiem. Mijamy Przedni Staw, a następnie dłuższą chwilę maszerujemy wzdłuż Wielkiego Stawu (największy z całej piątki ). Dochodzimy do rozwidlenia, gdzie wybieramy czarny szlak w kierunku Koziego Wierchu. Droga jest długa, na początku nieco monotonna, później robi się stromiej. Widoki stają się z każdym kolejnym krokiem w górę coraz piękniejsze. Niebawem dochodzimy do czerwonego szlaku Orlej Perci i skręcamy w lewo. Przed nami wielkie „głazowisko”, gdzie należy być czujnym, ponieważ łatwo zgubić szlak. Jeszcze 10 minut wspinaczki i jesteśmy na najwyższym szczycie w calości znajdującym się w Polsce, z którego ukazuje nam się zapierająca dech w piersiach panorama Tatr!
4.Szczyt:
Mamy szczęście, ponieważ praktycznie nie ma chmur i widok jest tak piękny, że chciałoby się tam zostać, jednakże okazuje się, że odcinek Schronisko – Kozi Wierch pokonaliśmy w ok. 2h, czyli 30 minut dłużej niż jest to założone, więc ruszamy tą samą drogą w dół do schroniska. Po ok. 2h docieramy do Wielkiego Stawu i zostaje nam prosty 10 minutowy odcinek do schroniska. Niestety, jak to w „Piątce” w okresie wakacyjnym bywa, nie ma miejsc do spania. I nie mówię tu tylko o łóżkach. W całej jadalni ludzie rozłożyli karimaty i śpiwory, tak że ledwo da się przejść.
Tak zakończył się pierwszy dzień, w którym to przemieściliśmy się z Elbląga na Kozi Wierch 2300 metrów w pionie. Całkiem nieźle prawda?:)
Garść praktycznych wskazówek ,jak przyjemnie w kontakcie z przyrodą i bezpiecznie wędrować po górach. Naprawdę warto przeczytać zanim wybierzesz się na tatrzański szlak. Serdecznie Polecam!
Dziękuję za miły komentarz !