Kilka lat temu po raz pierwszy odwiedziłam Sardynię. Zwiedziłam wówczas południową część wyspy i od razu zakochałam się w tym miejscu. Pomimo postanowienia, że wrócę na Sardynię w celu odkrycia kolejnych pięknych miejsc (tym razem na północy wyspy), to i tak wróciłam po raz drugi na południe.
Poniżej linki do poprzednich wpisów opisujących południową część Sardynii z poprzedniego wyjazdu:
-> https://blueberryhome.pl/wycieczka-na-sardynie-w-polowie-wrzesnia-cz-1/
-> https://blueberryhome.pl/eleganckie-popoludnie-na-dachu-cagliari-wycieczka-na-sardynie-cz-2/
-> https://blueberryhome.pl/plaze-poludniowej-sardynii-wspanialy-relaks-wycieczka-na-sardynie-cz-3/
-> https://blueberryhome.pl/sardynia-moje-kulinarne-doznania-ostatnia-pocztowka-z-rajskiej-wyspy/
BILETY LOTNICZE:
Zakup biletów odbył się bardzo spontanicznie. Do tego pomysłu skłoniła nas przede wszystkim ich atrakcyjna cena. Za bilety dla dwóch osób w obie strony zapłaciliśmy łącznie 385 zł. W tę kwotę wliczony był tylko bagaż podręczny.
TRANSPORT Z LOTNISKA:
Zazwyczaj korzystamy z wypożyczalni aut znajdujących się na terenie lotniska. W tym przypadku wybraliśmy wypożyczalnię o nazwie: Sicily by car. Do wynajmu niezbędne było posiadanie karty kredytowej i odpowiedniego depozytu. Wypożyczalnia przy wynajmie blokuje na karcie kwotę wynoszącą np. 400 euro, ale przy zwrocie pojazdu (w nienaruszonym stanie) odblokowują zajęte środki. To, co nas zaskoczyło, to cena, ponieważ zapłaciliśmy tylko 114 złotych za 7 dni. Oczywiście trzeba pamiętać o przeznaczeniu odpowiedniej ilości pieniędzy na paliwo, którego cena na Sardynii wynosi ok. 6zł/litr.
Dla osób, które nie chcą wypożyczać auta są również inne opcje transportu z lotniska do centrum np. autobusem lub pociągiem. Kilka lat temu podczas mojego poprzedniego pobytu na wyspie, do centrum Cagliari dojechałam pociągiem, ponieważ stacja znajduje się przy samym lotnisku.
NOCLEG:
Wybraliśmy Hotel Jasmine, który położony jest w miejscowości Teulada. Miasteczko jest spokojne, umiejscowione w dolinie gór. Z lotniska do hotelu jechaliśmy około godziny. Prowadziły nas (szczególnie pod koniec) kręte, górskie drogi. Z racji tego, że na Sardynię wybraliśmy się w listopadzie, a więc po sezonie, to wszędzie były pustki – nawet w hotelu byliśmy sami. Właściciel codziennie rano na śniadanie przynosił świeże rogaliki i częstował nas świeżą kawą. Nie potrafił mówić po angielsku, ale miało to swoje zalety, ponieważ mogliśmy poczuć prawdziwy, włoski klimat. Za cały pobyt w hotelu zapłaciliśmy około 500 złotych za osobę. W cenie zawarte były śniadania. Wykupując nocleg korzystaliśmy ze strony Booking.com.
Link do TripAdvisora z informacjami o hotelu – > https://pl.tripadvisor.com/Hotel_Review-g1202591-d6899203-Reviews-Hotel_Jasmine-Teulada_Province_of_Cagliari_Sardinia.html
WYŻYWIENIE:
Tak jak wspomniałam powyżej, śniadania mieliśmy wykupione w hotelu. Co do obiadów, to jako takich nie jedliśmy, ponieważ całymi dniami jeździliśmy i zwiedzaliśmy, więc w zupełności wystarczały nam włoskie focaccie, kupowane w małej piekarnii w okolicach hotelu. Co do kolacji, to codziennie próbowaliśmy różnych knajp w naszej miejscowości. Zazwyczaj kończyło się na pizzy, ponieważ po sezonie ciężko było zjeść cokolwiek innego. Poniżej kilka odwiedzonych przez nas knajp:
- https://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g1202591-d10840652-Reviews-Pizzeria_gastronomia_Pomodoro_E_Basilico_Teulada-Teulada_Province_of_Cagliari_S.html
- https://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g1202591-d4697458-Reviews-Ristorante_Pizzeria_la_Mezza_Luna-Teulada_Province_of_Cagliari_Sardinia.html
- https://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Review-g1202591-d1930346-Reviews-Sebera-Teulada_Province_of_Cagliari_Sardinia.html
Wszystkie pizze kosztowały podobnie od 5 do 7 euro.
DZIEŃ 1:
W pierwszej kolejności pojechaliśmy do Porto Pino. Zobaczyliśmy piękny port oraz plażę. Dzięki temu, że przylecieliśmy na tę wyspę w listopadzie, to nawet w popularnych i turystycznych miejscach nie było ludzi. Parking był bezpłatny.
Poniżej zdjęcia z wydm, które również znajdują się w Porto Pino:
Tego samego dnia pojechaliśmy również do bezludnego miasteczka Tratalias. Zdjęcie poniżej przedstawia katedrę w jej centrum – Cattedrale di Santa Maria di Monseratto.
DZIEŃ 2:
Następnego dnia stwierdziliśmy, że pojedziemy wzdłuż południowego wybrzeża. Zatrzymywaliśmy się przy poszczególnych plażach, punktach widokowych czy innych atrakcjach. Charakterystyczną cechą krajobrazu Sardynii są wieże, wykonane z kamienia, które widać prawie na każdym punkcie widokowym. Niesamowicie urozmaicają widoki.
Powyżej jedna z wieży, do której doszliśmy na pieszo. Była ona bardzo wysunięta w kierunku morza i dostęp do niej był nieco utrudniony, dlatego postanowiliśmy zostawić auto przy drodze i dotrzeć do niej samodzielnie.
Następnie jadąc dalej wzdłuż wybrzeża zajechaliśmy do plaży o nazwie Spiaggia di Tuerredda. Jak się potem okazało stała się naszą ulubioną i wracaliśmy na nią jeszcze dwukrotnie.
Następną unikatową plażą jest Spiaggia Su Giudeu. Jest ona nietypowa, ponieważ wchodzi się na nią przez długi, drewniany most. Z jednej strony możemy zobaczyć zbiornik wodny z flamingami, a z drugiej morze, gdzie zazwyczaj pływają surferzy.
Powyżej wylegujące się flamingi, których niestety na zdjęciu aż tak nie widać, ale na żywo robiły wrażenie swoim charakterystycznym różowym kolorem! Zdjęcie poniżej przedstawia naszą ulubioną przydrożną kawiarenkę, gdzie doładowywaliśmy baterie pijąc pyszne cappuccino. Na zewnątrz zamiast stolików były duże beczki, które nadawały klimat temu miejscu.
Kolejna piękna plaża znajduje się w miasteczku Chia. Można tu poodpoczywać wylegując się na plaży, a także pospacerować i m.in. podejść do kolejnej wieżyczki. Tam znajduje się punkt widokowy, z którego rozprzestrzenia się panorama na pobliskie plaże.
Poniżej – punkt widokowy przy wieżyczce w Chia:
Podejście pod punkt widokowy:
Charakterystyczne jest też to, że bardzo często można napotkać gromady owiec, które potrafią nawet przebiec całym stadem przed maską samochodu, ale mimo wszystko wpasowują się w krajobrazy Sardynii.
DZIEŃ 3:
Trzeciego dnia wybraliśmy się do stolicy Sardynii – Cagliari. Zaparkowaliśmy na miejskim parkingu przy porcie. Jest on płatny, ale my trafiliśmy akurat na lukę godzinową (godziny sjesty) i nie musieliśmy płacić za bilet. Z tego miejsca jest już zaledwie kilkadziesiąt metrów do starówki, którą cechuje piękna architektura.
Katedra w Cagliari:
Bastione Saint Remy:
Przy okazji pobytu w Cagliari, pojechaliśmy do miasteczka San Sperate. Jest ono położone kilkanaście kilometrów od stolicy. Dowiedzieliśmy się, że słynie ono z przepięknych murali i koniecznie chcieliśmy je zobaczyć. Faktycznie na żywo wyglądały bosko!
DZIEŃ 4:
Niestety cały czwarty dzień LAŁO. Na początku się nie poddawaliśmy i wsiedliśmy w auto, żeby zobaczyć wysepkę Sant’Antioco i najstarsze drzewo oliwne na wyspie, ale efekt był taki:
Powyżej wspomniane drzewo oliwne! Co prawda w deszczu, ale pamiątka jest 🙂
Potem pojechaliśmy do Sant’Antioco, ale pogoda cały czas się nie zmieniała, więc zwiedzanie wysepki zostawiliśmy na inny dzień i znaleźliśmy przytulną kawiarnię, gdzie przeczekaliśmy deszcz.
DZIEŃ 5:
Piątego dnia znów się rozpogodziło, więc stwierdziliśmy, że chcemy powrócić do miejsc, gdzie najbardziej nam się podobało, czyli m.in. na plażę Tuerreddę oraz Su Giudeu.
Tuerredda:
Su Giudeu:
Tego samego dnia pojechaliśmy ponownie do Sant’Antioco szukać miejsca wypatrzonego na Instagramie – Cala Grotta. Długo nie mogliśmy go znaleźć i trochę pobłądziliśmy, ale przy okazji odkryliśmy kilka równie pięknych miejsc!
Ale w końcu dotarliśmy do miejsca docelowego:
W drodze powrotnej przejechaliśmy przez centrum Sant’Antioco, gdzie były już rozstawione dekoracje świąteczne:
DZIEŃ 6:
Szóstego dnia pojechaliśmy w okolice miasteczka Masua, aby zobaczyć słynną skałę: Pan di Zuccherro – nazywana kostką cukru. Już jadąc krętymi drogami można w oddali podziwiać „kostkę cukru”. Miłośnicy wspinaczki korzystając z ferraty w sezonie letnim mogą się na nią wspiąć. My nie skorzystaliśmy z takiej opcji, ale widoki były bajkowe 🙂
Następnie pojechaliśmy odszukać plażę: Spiaggia di Cala Domestica. Kiedy dotarliśmy byliśmy znowu zupełnie sami jak na bezludnej wyspie. Pospacerowaliśmy po skałkach, które znajdowały się przy plaży a potem powędrowaliśmy w górę, aby zdobyć kolejną wieżyczkę!
Ostatnim punktem tego dnia było miasteczko Iglesias, gdzie pospacerowaliśmy i wstąpiliśmy na cappuccino.
DZIEŃ 7:
To był nasz ostatni dzień na wyspie, ostatni spacer i ostatnia jazda autem krętymi drogami z doliny, gdzie mieściła się Teulada, a potem już tylko oczekiwanie na lot do Polski.
Podsumowując, Sardynia jest przepiękną wyspą, która ukazuje magię flory i fauny, a od tubylców można się uczyć jak zatrzymać się na chwilę we współczesnym pędzie i odpocząć zajadając się pysznym włoskim jedzeniem i popijając aromatyczne espresso. Jak narazie zwiedziłam tylko południową część wyspy, ale nic straconego – następnym razem północ! A dla tych, którzy już byli na Sardynii, polecam zobaczyć wpis o Sycylii:
Sprawdź też: